50 numerów minęło jak jeden dzień |
Sławomira Walczewska |
01 października 2012 |
Niedawno obchodziłyśmy 10-lecie ZADRY – organizując trzy lata temu w Krakowie, w trzaskające mrozy stycznia, tygodniowy Festiwal ZADRY – a już nadciągnęła kolejna rocznica, jubileusz, powód do świętowania, składania i przyjmowania życzeń, dziękowania, wzruszeń, wtykania bukietów w kryształowe wazony, krojenia tortów, zatykania uszu w hałasie fanfar i mrużenia oczu w świetle reflektorów. Z tymi fanfarami i reflektorami to oczywiście żart. Jak zawsze sprawdza się staromodna mądrość, że niby kto nas pochwali, jeśli się same nie pochwalimy. Oprócz żartów są też tzw. fakty niezaprzeczalne, na przykład fakt, że ZADRA jest jedynym feministycznym pismem w Polsce – a także, obok 35-letniej niemieckiej „Emmy”, w Europie – które ukazuje się systematycznie i nieprzerwanie od kilkunastu lat. Kolejny raz dziękujemy za wsparcie Fundacji im. Heinricha Boella, która była z nami przez pierwszych siedem lat wydawania ZADRY, a także Networkowi of East-West Women z Nowego Jorku. Ale najważniejszą rolę w trwaniu pisma odgrywają oczywiście jego Czytelniczki i Czytelnicy, bo bez Was ZADRA nie miałaby sensu. ZADRA w liczbach to:
ZADRA to także:
Ale tak poza tym wolimy przestać już tarzać się w jubileuszowych tortach i skupić się zamiast tego na przygotowywaniu kolejnego numeru pisma. |