Biel jeszcze bielsza |
Magdalena Piekara |
23 września 2014 |
Czytałam wczoraj w Wyborczej, że głosowanie nad ratyfikacją Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej „miało odbyć się na poprzednim posiedzeniu Sejmu, ale w ostatniej chwili przełożyła je marszałkini Ewa Kopacz. Zrobiła to na prośbę posłów PiS, którzy stwierdzili, że »konwencja wymusza zmiany, które ingerują w instytucję małżeństwa, rodziny czy wychowanie dzieci, zaburzając tym samym ich dotychczasowe funkcjonowanie oparte na akceptowanej społecznie tradycji i wyznaniu”. I jeśli wówczas targały mną jakiekolwiek rozterki, dlaczego tak się stało, dlaczego głos posłów PiS-u jest tak uważnie słuchany, dlaczego trzeba się mu podporządkować, to wieczorem tego samego dnia już wszystko stało się jasne – po wypowiedzi Rafała Ziemkiewicza. Ale czy tylko on tak mówi? Czy to tylko on? Czy pamiętają Państwo rechocik szefa Samoobrony (która – na całe szczęście – przeminęła jak niegdysiejsze śniegi), że prostytutki nie da się zgwałcić? Albo tekst panów redaktorów w radiu o gwałceniu sprzątaczek z Ukrainy? Czy pamiętają Państwo tekst naszego nowego europosła, że „zawsze się troszkę gwałci”, posłą który na razie zasłynął na arenie międzynarodowej snem sprawiedliwego na obradach oraz antysemickimi tekstami (nie ma to jak dobre samopoczucie)? Trzy tygodnie temu były poseł (temu panu już dziękujemy) Artur Zawisza, przyznał się w wywiadzie internetowym (na dodatek przyznał to z zadowolonym śmieszkiem), że „szturchnął” kiedyś swoją żonę. Gdy osłupiała redaktorka zapytała o reakcję żony polityka, pan Artur Zawisza, nadal zadowolony z siebie, uśmiechnięty od ucha do ucha rzekł, że było jej przykro. Pomyślałam wtedy, że właśnie osiągnęliśmy w dyskursie publicznym kompletne dno. Gdzie tam dno, raczej dno czeluści, dno Rowu Mariańskiego. Jakże się myliłam. Wszyscy przecież znamy z reklam hasło, że biel może stać się jeszcze bielsza. A skoro biel można wybielić, to i czerń uczernić, a dno opuścić w dół. Po wywiadzie z Zawiszą pomyślałam kilka rzeczy. Po pierwsze, że w normalnym kraju indywiduum, które mówi spokojnie i zadowoleniem, że bije żonę, byłoby skończone. Po drugie, że ktoś, kto aspiruje do bycia politykiem (ba, nawet był nim przez jakiś czas), musi mieć odrobinę instynktu samozachowawczego i nie mówić, że leje żonę. A jeśli nie musi? Nie musi mieć tego instynktu, bo mu wolno? Albo uważa, że mu wolno? Nie widzi niczego złego w przyznaniu się do „szturchania” żony? Ja mogę się wzdragać, mogę się oburzać, bo dla mnie takie zachowania zawsze były charakterystyczne dla rodzin patologicznych, ale może właśnie przekroczyliśmy Rubikon (szkoda, że właśnie taki) i nastąpiła zmiana. Dno pokazało nam drugie dno. W Polsce w XXI wieku nagle można publicznie mówić o przemocy fizycznej i seksualnej wobec kobiet. Nie ma w tym nic złego. To się stało na naszych oczach. Leppera, który mówił o zgwałceniu prostytutki uważaliśmy za prostaka i chama, który w brudnych buciorach wszedł na sejmowe i rządowe salony, a bredził jak pijany traktorzysta pod remizą. Tak właśnie go traktowaliśmy: jak ciecia w gumofilcach i kufajce, który nie potrafił się wysławiać i zachowywać inaczej, który reprezentował coś, co nas oburza – ale nic nie zrobiliśmy. Potem został nawet wicepremierem. Skoro jemu było wolno (a nawet został za swoje słowa i czyny nagrodzony, bo właśnie tak postrzegam zadanie wicepremiera), to dlaczego ma się ograniczać Artur Zawisza? W końcu mówi, że bije swoją własną żonę. Ma do tego prawo, święte prawo, które chce mu ograniczyć jakaś konwencja, konwencja ingerująca „w instytucję małżeństwa, rodziny czy wychowanie dzieci, zaburzając tym samym ich dotychczasowe funkcjonowanie oparte na akceptowanej społecznie tradycji i wyznaniu”. Właśnie, właśnie, chciałoby się wrzasnąć triumfalnie, gdyby to nie było takie potworne. Ta tradycja jest przecież powszechnie akceptowana. To tradycja, która mówi do nas przysłowiem: „jak chłop baby nie bije, to jej wątroba gnije”. Skoro ta tradycja jest akceptowana, jak wyraźnie werbalizują to posłowie PiS-u, to dlaczego niektórzy się oburzają? Dlatego właśnie Zawisza uznaje, że publiczne przyznanie się do przemocy domowej jest NATURALNE. To przecież ulubione słowo polskich konserwatystów. A skoro jest naturalne, to dlaczego to uprzykrzone lewactwo i nazifeministki się czepiają? Tak było, jest i będzie – lejąc żonę, walczymy w obronie tradycji. Dlatego właśnie redaktor Ziemkiewicz mógł spokojnie napisać na swym Twitterze: „No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej, niech rzuci pierwszy kamień”. Pisze tak, bo w jego świecie takie postępowanie wobec kobiet jest naturalne. Robi tak robi – albo robił – i nie widzi w tym niczego złego. Nie zauważa (jako ojciec dwóch córek – o ile się nie mylę), że daje przyzwolenie na gwałt swych własnych dzieci. Och, tak, w jego świecie dziewczynki są zawsze niewinne do ślubu, nigdy nie piją, a kolanka trzymają zawsze razem. On w to wierzy: w naturalność świata, w którym złe rzeczy przytrafiają się kobietom, bo prowokują, bo należy się im nauczka, bo po co piła, zdzira jedna. Inne przysłowie mówi przecież: „baba pijana, dupa sprzedana” oraz „chłop żywemu nie przepuści”. To jest nasza tradycja, w obronie której występujemy. Jedyne, co mnie dziwi, to fakt, że na wniosek obrońców tradycji marszałkini Sejmu przełożyła głosowanie. A może się nie dziwię? Może Ewa Kopacz zna realia? Może też się z nimi godzi? Oburza się, to jasne, ale nie ma na tyle siły, by powiedzieć posłom z PiS-u: a idźcie w kibini mater, neandertalczyki. Może rozumie – znacznie lepiej niż idealistycznie nastawione lewactwo (w tym ja) – że taki jest właśnie porządek naszego świata. Biel w reklamach jeszcze bielsza, a codzienne gówno coraz bardziej gówniane. A może nie rozumie, ale właśnie przez wychowanie, a także przez zadomowienie się we wmawianej nam chorej tradycji, przyzwyczaiła się, że tak właśnie musi być? Nie akceptuje, ale godzi się z pokorą charakterystyczną dla niższej pozycji społecznej kobiety – charakterystyczną właśnie dla tego systemu, w którym kobiety się poniża, troszkę je gwałcąc, wykorzystując nietrzeźwe, szturchając je itd. Gloryfikuje się w tym systemie jedynie rozrodczość, posiadanie sprawnej macicy, która wytwarza kolejne pokolenia panów i władców oraz kolejne pokolenia dziewczynek, z którymi można zrobić wszystko i które mają służyć do bicia, do gwałcenia i do umieszczania w nich wspaniałych plemników panów stworzenia i świata. A teraz pomyślmy: jeśli znani ludzie – występujący w telewizji, piszący do gazet, politycy – uznali za normalne i naturalne bicie oraz gwałt i nie wstydzą się o nich mówić, to jaki jest porządek świata przeciętnego Kowalskiego? Tramwajarza, sprzedawcy w sklepie, wykładowcy akademickiego, lekarza, strażaka, policjanta? Głosowanie nad konwencją przesunięto w Sejmie, żeby nie urazić, żeby nie dotknąć posłów PiS-u. Ziemkiewicz następnego dnia pokazał,co im gra w duszy, o jakiej tradycji myślą, jak rozumieją pojęcie rodziny, jak postrzegają kobiety. I co teraz? Przecież wiemy, że biel może zawsze być jeszcze bielsza. |
Komentarze
A może warto poznać kontekst tej wypowiedzi?