Drogie córki w Chrystusie! Zatroskani waszym wołaniem o pomoc i przejęci waszym niewieścim lękiem spieszymy ze słowami pociechy i prawdy. Zacznijmy od prawdy, by potem, z czystym już umysłem, przejść do pociechy. Piszecie, drogie córki, że idea „równego traktowania” czy „równości” jest chrześcijańska w swojej naturze i że Jezus głosił: „Nie masz Żyda, ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety, albowiem wy wszyscy jesteście jednym w Chrystusie”.
Są to słowa Saula, świętego Pawła, ojca naszego Kościoła. W tych słowach zawarł on przesłanie równości w Chrystusie, równości moralnej, równości nieśmiertelnych dusz. Chodzi o królestwo niebieskie, dostępne dla wszystkich prawych, równych w swej prawości. O absolutny, jednoczący byt Boga. Te subtelności dla dzisiejszych umysłów stają się nieczytelne, bo wydaje się im, że równość oznaczać musi brak różnic, a brak różnic domaga się praw i regulacji. Jakże zatem rozumieć te różnice, w które Bóg wyposażył swoje stworzenia? Czy różnica między mężczyzną i kobietą jest przypadkowa? Czy przypadkowe są kobiece cechy? Czy przypadkowe są męskie cechy? Czy nie mają one swoich funkcji? Czy można je skorygować kulturą, ludzką działalnością? Niektórzy powiedzą „tak”. Niektórzy korygują. My jednak mówimy, że należy je szanować takimi, jakie są. Dobrze jest rozumieć, gdzie jest granica równości, a gdzie zaczyna się znoszenie naturalnych różnic. Rozumiem więc, że niektórzy synowie i córki Kościoła w Polsce reagują na to radykalne rozumienie równości lękiem. Zaś lęk może budzić nadmierne emocje. Zbyt gorące może. Te emocje ranią wasze serca. Oczywiście. Spójrzcie jednak na to wielkodusznie i ze zrozumieniem, z tymi postawami jakże kobiecymi, i jakże chrześcijańskimi.
Czy idee gender, które mylnie zakładają, że płeć kształtuje się głównie społecznie i w kulturze, wzywają do tego, by świat różnic między kobietami i mężczyznami zostawić takim jaki był? Nie. Czy idee gender wzywają do rewidowania i w efekcie do usuwania dawnych ról, zakorzenionych w kulturze, wrosłych w tradycję, w poszanowaniu której wychowywały się pokolenia wiernych Kościoła? Tak. Do tego skłaniają, do tego wiodą, do tego wzywają.
Czy wśród idei gender nie ma takiej, która na bazie (fałszywie rozumianej!) równości mężczyzny i kobiety domaga się w efekcie prawa do zabijania dzieci poczętych? Tak, jest taka. Czy to prawo nie obowiązuje w większości krajów europejskich, oprócz waszego? Jak myślicie, dlaczego? Czy nie z powodu inwazji idei gender w Europie? Czy zatem nie ma powodu do lęku, do przerażenia nawet? Czy wśród idei gender nie ma takich, które, znów oparte na pojmowaniu równości, mówią, że praktykowany homoseksualizm, kobiecy i męski, jest równie godnym ludzkim zachowaniem jak współżycie dwojga małżonków poczynających potomstwo? Tak mówią. Czy idee gender nie nalegają, także odwołując się do równości, do przyznania kobietom prawa do kapłaństwa, choć Chrystus kobietą nie był? Tak, nalegają. Czy idee gender nie podkreślają płynności ludzkiej seksualności, czy nie podkreślają, że kształtuje je kultura, i czy zatem nie podkreślają zdolności ludzi do podejmowania różnych ról? Tak, podkreślają to, zapominając o prostym podziale: mężczyzną i kobietą stworzył Bóg człowieka.
Mężczyzną i kobietą, drogie córki, zważcie, a nie kontinuum lesbijskim!
Inne ideologie, jak komunizm czy maoizm, zatrzymywały się jednak na świętym progu rodzinnym, faszyzm i nazizm wspierały wręcz rodzinę, w której ojciec i matka dbali o dzieci, o ich umysły i dusze, dzięki czemu te dzieci mogły następnie zdemaskować i zwalczać zło. A czy idee gender nie mają z założenia przekraczać progu domu? Co jednak będzie, gdy już w nim zalęgną? Czy nie można się obawiać skonania naszej cywilizacji, skoro gender przenika do samego ośrodka życia, do ogniska domowego, do serc kobiet i nawet mężczyzn? O ile dawniej rodzina mogła bronić się przed barbarzyńskimi ideologiami, to jakże teraz ma się bronić, skoro sama rodzina poddana może być, i często bywa, idei śmierci tradycyjnej rodziny?
Piszecie, drogie córki, o naszym poprzedniku, Janie Pawle II, papieżu z Polski. Rzeczywiście, był wielkim zwolennikiem równości mężczyzny i kobiety, lecz widać nie zwróciłyście dostatecznej uwagi na to, że podkreślał równość w tradycyjnych rolach, równość przy zachowaniu różnicy! Role i funkcje są różne, równość jest ta sama. Ta sama dla kobiet i ta sama dla mężczyzn. Równość kobiet widział także w zachowaniu wszystkich różnic, jakimi obdarzył nas Stwórca. Lecz rzeczywiście, kobietom przyznawał prawo, a nawet obowiązek, do dokonywania decyzji heroicznych, podobnie jak mężczyznom. Tak było, kiedy wzywał kobiety z Chorwacji i Serbii, zgwałcone w czasie wojny w byłej Jugosławii, by nie zabijały nienarodzonych dzieci w swoich łonach. By rodziły i kochały owe dzieci poczęte z przemocy, z ogromnych cierpień, z upokorzenia, a wszakże bez swojej winy! Podobnie z wielkim równościowym przesłaniem zwracał się do ludów Afryki, chorujących i wymierających na AIDS, by nie szły za głosem cywilizacji śmierci i nie uciekały się bezdusznie do prezerwatyw, i to nie tylko ci biedni, ale i bogatsi, których byłoby na to stać!
A czy nie widywano idei gender stojących w wielkich miastach wśród tłumów ludzi i zabłąkanych na wiejskich drogach, i nawet na bezdrożach, gdy rozdawały cywilizację śmierci? Widywano. Widywano je tam, gdzie skłaniały ludzi do seksu, a odwodziły od czystości.
Drogie córki w Chrystusie, przez wasze strapienie i lęk przebijał promień światła, gdy zwróciłyście się do Nas, do Ojca Świętego, do Stolicy Piotrowej, do Wikarego Rzymu! Wiecie zatem, gdzie bije źródło prawdy, gdzie mieszka autorytet, rozumiecie, gdzie szukać prawdy i obrony. Prawda wam wskaże, gdzie leży obrona. W was samych, jak to zawsze bywa z ludźmi.
Gdybyście jeszcze jednym wysiłkiem, gdy już tak wiele pojęłyście, mogły przekształcić swój Kongres w Kongres Namysłu i Modlitwy! Gdy wasz Kobiecy Kongres Namysłu i Modlitwy podejmie swoje dzieło, jakież groźby i jakie utrapienia mogą wam zagrozić?
My dostrzec nie umiemy żadnych.
Z ojcowskim błogosławieństwem
Franciszek
(spolszczyła Bożena Keff) |
Komentarze
Wychodzę z założenia, że celem prowadzenia dyskusji w kwestiach spornych jest poprawa sytuacji dla wszystkich zainteresowanyc h stron, a nie zrobienie kuku.
O podrobce nie ma mowy, pani Sztywniaro, bo papiez olal list Kongresu. Podrobic mozna tylko cos, co istnieje. Pała z logiki. A druga pała za brak poczucia humoru, no ale z tym sie pewnie urodzilas, nieszczesna istoto, nie twoja wina, ze masz taki feler.
Zobacz, kto jest autorem... Przecież to nieudany żart tudzież kiepska prowokacja "Świętobożeny Wbreff"... Swoją drogą - brawo dla autorki tego pseudo-Francisz kowego listu. Naprawdę kilka osób się nabrało i myśli, że to słowa papieża... Rozumiem, że gdy już brak merytorycznych argumentów, zaczyna się podrabiać czyjeś wypowiedzi. Żenada, poziom przedszkolny.
A niechże sobie każda i każdy pisze co chce !
Skąd te cenzorskie zapędy prawie 25 lat po komunie ?
A odpowiedź jest GENIALNA; brawo Bożena !!!!!
Mnie też wydaje się to bardzo wątpliwe, żeby to Papież Franciszek coś tak beznadziejnie aroganckiego napisał. To raczej wygląda na mało stosowną prowokację.