Dezerterki |
Anna Włodek |
01 października 2012 |
„Jak mężczyźnie, gdy zostanie powołany do walki z wrogiem, nie wolno dezerterować, lecz należy od niego wymagać mężnego przyjęcia śmierci w obronie dobra wspólnego – Ojczyzny, tak i kobiecie nie wolno dezerterować przed grozą śmierci wtedy, gdy ma przysporzyć Ojczyźnie nowego obywatela, pracownika i obrońcę”. Nie, nie przenieśliśmy się, drogie czytelniczki i drodzy czytelnicy, do odległego świata XIX-wiecznych wyobrażeń na temat patriotycznego obowiązku Polek i Polaków. Jesteśmy w wieku jak najbardziej współczesnym, a powyższy cytat pochodzi z podręcznika akademickiego Katolicka etyka wychowawcza autorstwa ks. Jacka Woronieckiego, wydanego ponownie przez Katolicki Uniwesytet Lubelski w roku 2000. Cytowany fragment dotyczy oczywiście stawianej przez etykę katolicką tezy o niedopuszczalności aborcji nawet w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia matki. Wobec tak kategorycznie sformułowanego komunikatu trudno mieć wątpliwości co do stopnia zaangażowania Kościoła katolickiego w debatę na temat dopuszczalności i penalizacji aborcji. Muszą więc dziwić słowa Moniki Olejnik, która komentując na łamach „Gazety Wyborczej” tegoroczną manifę i jej postulaty, napisała: „Feministki (….) uważają, że to przez Kościół aborcja w Polsce nie jest w pełni dopuszczalna, zapominając o tym, że to politycy tak naprawdę decydują o prawie. Ani prezydent Komorowski, ani byli prezydentowie Kaczyński i Kwaśniewski, ani premier Tusk, ani jego poprzednicy, nie chcieli zmiany ustawy aborcyjnej. (...) Miejcie panie pretensje do polityków, a nie do Kościoła”. Bagatelizowanie wpływu Kościoła katolickiego na formułowanie praw reprodukcyjnych w Polsce jest dużą naiwnością. Trudno zrozumieć, dlaczego dziennikarka nie pyta o powody, dla których wymienieni przez nią politycy obawiali się zmiany ustawy aborcyjnej. Monice Olejnik wyraźnie nie spodobała się zgrywa feministek przebierających się za biskupów. Hasła tegorocznych manif odczuła jako „zadziwiające, oburzające, szalenie kłopotliwe i kompromitujące”. Może należałoby się cieszyć, bo przecież między innymi o to właśnie chodziło – o zadanie „szalenie kłopotliwych pytań”. Jeśli jednak forma przekazu i atmosfera manif do tego stopnia wstrząsnęły niektórymi jej obserwatorami i obserwatorkami, że aż uniemożliwiły im głębszą refleksję na temat postulatów środowisk feministycznych, to nic nie stoi na przeszkodzie, by rozważyć wpływ Kościoła Katolickiego z zachowaniem pełnej naukowej powagi. Zupełnie na poważnie zwróćmy się zatem do źródła, czyli do dokumentów watykańskich. To one są podstawą formułowania zasad etycznych obowiązujących w katolickiej nauce społecznej i to one wywierają wcale nie drugorzędny wpływ na sposób prowadzenia i język dyskursu bioetycznego we współczesnej Polsce. (...) więcej w Zadrze na papierze |